Uuuuuu… To taka jak dostawcy pizzy?
Nie, dostawcy poruszają się starszymi egzemplarzami. Co zmieniono? Znaczek z tyłu został zastąpiony napisem rozstrzelonym na całą szerokość klapy (jak w większości współczesnych samochodów), a z gamy silnikowej zniknęły wszystkie dotychczasowe jednostki i pojawiła się elektryczna. Zacznijmy zatem od początku. Nazwę tego modelu czyta się „Sitigoł aj wi”. Znaczenie literek „iV” tłumaczyłem już w przypadku Superba iV, ale Citigo ma zielone tablice rejestracyjne, a Superb nie. Dlaczego? Otóż limuzyna jest hybrydą typu plug-in (czyli z wtyczką), natomiast Citigo jest samochodem czysto elektrycznym (czyli ma tylko wtyczkę).
Ale ten kolor to chyba z miliun kosztował?
Milion może nie, ale 1600zł, co może się wydawać dużą kwotą w przypadku tak małego samochodu. Od razu pragnę zaznaczyć, że ten lakier jest warty tych pieniędzy, a na żywo w pełnym słońcu wygląda o wiele lepiej niż na zdjęciach. Zaskoczył mnie lakierowany cały zderzak wraz z obudową wlotu powietrza.
Na środku maski jest klasyczne dla Škody przetłoczenie biegnące od znaczka i wcięcia w grillu aż do szyby. Do tego zderzak na dole ma wystylizowane kły. Nie sprawiają wrażenia sportowego ducha, ale dodają dynamikę całej bryle pojazdu.
Co do bryły to nie mam pomysłu, co mógłbym powiedzieć o linii bocznej, ponieważ ten model jest tak popularny, że mi się opatrzył. Na pewno warto pochwalić projektantów za bardzo małe zwisy, dzięki czemu jest to idealny samochód do miasta (co ciekawe to jest również zaleta pierwszego Forda Ka. Škoda jest zdecydowanie wytrzymalsza i oferuje znacznie lepsze wykończenie wnętrza, oczywiście porównując do obecnego Ka). Do tego samochód jest typowym małym „dwubryłowcem”, ale narysowanym lekko i z polotem, co w połączeniu z tym kolorem wygląda bardzo zachęcająco.
Tył pojazdu, mimo ostrego zakończenia linii bocznej, jest zaokrąglony i w połączeniu z pionowymi światłami i małą tylną szybą sprawia bardzo miłe wrażenie dla oka. Ponadto dół świateł jest połączony przy pomocy przetłoczenia na klapie bagażnika, a góra „otwiera się” i gładko przechodzi w tylną szybę.
W środku widać ten genialny kolor lakieru?
Owszem, ponieważ górna część drzwi jest metalowa i polakierowana jak karoseria. Jest to element typowy dla samochodów segmentu A, który bardzo do nich pasuje i optycznie powiększa wnętrze. Zaskoczenia we wnętrzu? Było ich trochę.
Pierwszym są zaledwie dwa otwory nawiewu. Po bokach. Z jednej strony jest to dziwne, ponieważ producenci przyzwyczaili nas do trzech lub czterech otworów z przodu, ale w samochodzie tej wielkości mniejsza ilość wystarcza w zupełności. Kolejnymi elementami, których się tu nie spodziewałem jest uruchamianie silnika przy pomocy fizycznego kluczyka przekręcanego w stacyjce (rzadki widok w nowych samochodach spalinowych, a w elektrycznych praktycznie niewystępujący) oraz „obrotomierz”. No dobrze, nie pokazuje on obrotów czegokolwiek, ale wygląda jakby to robił. Cóż wskazuje? Użycie akumulatora. Pozycję OFF pokazuje, gdy samochód jest wyłączony (mam problem z określeniem nieprzygotowania do jazdy samochodu elektrycznego; normalnie byłby to zgaszony silnik, a tutaj?), CHARGE – podczas odzyskiwania energii, a liczby od 0 do 10 pomnożone razy 10 pokazują ile procent mocy wykorzystujemy w danym momencie.
Na plus również są fotele, które zapewniają wystarczające trzymanie boczne, ale jednocześnie nie utrudniają wsiadania i wysiadania w ciasnych przestrzeniach parkingowych. Wyposażenie jest tu bogate, ponieważ do dyspozycji są podgrzewane fotele, klimatyzacja, czy zaawansowane radio. Pozostając we wnętrzu nie mógłbym nie wspomnieć o wzorzystej desce rozdzielczej naprzeciwko pasażera z przodu. Są na nią naniesione grafitowe kropki, które płynnie przechodzą w szarość. Całość wieńczy subtelnie umieszczony napis „citigo” podniesiony do potęgi „e”.
A jak to to się zbiera?
Na papierze osiągi nie wywołują przyspieszonego bicia serca, ale przez charakterystykę pracy silnika elektrycznego sprawia wrażenie znacznie szybszego. Jednak zacznę od jakości wykonania wnętrza. Droga prowadząca do salonu SKODA Cichy-Zasada w Bolesławicach, który mi udostępnił ten samochód, jest bardzo wyboista i dziurawa – idealna do sprawdzenia, czy we wnętrzu nic nie trzeszczy. Tutaj zostałem pozytywnie zaskoczony, ponieważ byłem otoczony ciszą; nie tylko ze względu na napęd elektryczny, ale również dzięki bardzo dobremu spasowaniu wnętrza. Jedyne co słyszałem to delikatne postukiwanie zawieszenia tłumiącego nieregularne nierówności. Jakie ma osiągi na papierze? 83KM i 212Nm dostępne od razu po ruszeniu, pozwalają na osiągnięcie 100km/h w czasie wynoszącym równo 12s, a maksymalnie rozpędzi się do 130km/h. Jeszcze ważnymi danymi jest zasięg, który tutaj wynosi 260km co podczas jazdy miejskiej (a do innej ten samochód się, niestety, nie nadaje) pozwala uniknąć range anxiety (lęk przed rozładowaniem się samochodu podczas jazdy). Tutaj Škoda dostaje ode mnie ogrom pochwał, ponieważ zasięg ten jest jak najbardziej realny. Żeby samochód elektryczny pojechał musi mieć akumulatory, a te nie należą do lekkich. Tutaj pozwoliły małemu samochodowi segmentu A osiągnąć masę przekraczającą 1,2t. Niewiele więcej waży Octavia III kombi z 1.4 TSI, a jest sporo większa.
No dobra, ale kluczowym pytaniem jest: jak to jeździ?
Trudno się przyzwyczaić do absolutnej ciszy podczas jazdy, jeśli jest to pierwszy elektryczny samochód, który prowadzimy. Tak też było w moim przypadku. Układ kierowniczy jest, typowo dla samochodów grupy Volkswagena, przyjemny w obsłudze i bezpośredni. Po zajęciu miejsca za kierownicą przekręca się kluczyk, a na ekranie wkomponowanym w prędkościomierz pojawia się napis „READY”. Przy mocniejszym naciśnięciu gazu samochód bardzo chętnie wyrywa się do przodu, równie radośnie tracąc przyczepność. Na duży plus jest regulowana siła odzyskiwania energii z hamowania: może w ogóle tego nie robić (po puszczeniu gazu samochód swobodnie się toczy), delikatnie (hamuje jak w samochodzie spalinowym biegami – subtelnie, ale skutecznie) oraz mocno. Ostatni tryb jest zdecydowanie moim ulubionym, ponieważ po wyczuciu mocy działania tego trybu da się w ogóle nie dotykać hamulca. Oczywiście sam hamulec również działa i jest bardzo skuteczny. Na dziurach i ostrych zakrętach Citigo iV prowadzi się bardzo pewnie, a jest to zasługa tej samej rzeczy: nisko umieszczonego, ciężkiego akumulatora. Na wertepach nie pozwala Škodzie wybić się za bardzo na dziurze, natomiast na zakrętach pokazuje jak pomaga nisko umieszczony środek ciężkości.
Komu polecisz taki pocieszny samochodzik?
Zdecydowanie komuś, kogo stać na wydanie około 90 tys. zł na mały samochód. Z drugiej strony warto odwiedzić salon SKODA Cichy-Zasada, ponieważ doradca klienta pomoże dobrać zarówno idealną konfigurację wyposażenia, jak i opcje finansowania. Sprawi to, że samochód będzie skonfigurowany dla konkretnego klienta jak garnitur krojony na miarę. Czy jest coś co mi nie odpowiadało? Oczywiście, na wady też zwracam uwagę. Tym detalem był uchwyt na telefon, który jest skierowany w przestrzeń, a dokładnie na tylną kanapę. Moim zdaniem powinien być zwrócony do ku kierowcy, by ten mógł swobodnie spojrzeć na wskazanie nawigacji, lub przełączyć utwór. Dlaczego nie spotkamy tego samochodu jako dostawcy pizzy, lub innego pożywienia? Ponieważ zasięg może okazać się niewystarczający, a i właściciele gastronomii mogą obawiać się o koszty serwisowania elektryka ze względu na styl jazdy dostawców (jaki jest – każdy wie).
A na koniec?
Podsumowując powiem, że naprawdę polecam ten samochód do przemieszczania się po mieście, ponieważ został do tego stworzony i czuje się w tym jak ryba w wodzie. Napęd elektryczny pozwoli zaoszczędzić na paliwie i taki samochód po pewnym czasie może zrekompensować wysoką cenę.