Mercedes klasy E W213 z 2019 roku jest pierwszym osobowym modelem marki, który miałem okazję prowadzić. Ten pojazd jest limuzyną o długości nieco ponad 4,9 metra.
Wyposażony jest w silnik wysokoprężny o pojemności 1950cm³, czyli wbrew zapewnieniom producenta nie jest to 2.0, tylko raczej 1.95.
Jednostka ułożona jest wzdłużnie i legitymuje się mocą 194KM oraz momentem obrotowym wynoszącym równo 400Nm. To w połączeniu z napędem na wszystkie koła oraz dziewięciostopniową przekładnią automatyczną pozwala wystrzelić te 1800kg (z kierowcą) do setki w 7,5 sekundy według pomiarów ze Stuttgartu, a w 7,2s według dziennikarzy portalu Autocentrum.
Stylistycznie ten samochód jest bardzo udany. Z zewnątrz nawet długa maska współgra z całością mimo krótkiej klapy bagażnika. Przez pokrywę silnika od grilla do słupków A są poprowadzone przetłoczenia, które niczego nie udają oraz dodają sylwetce dynamiki. Przód dzięki pakietowi AMG sprawia wrażenie agresywnego, a zarazem luksusowego.
Z tyłu również nic nie zdradza mocy drzemiącej w tym samochodzie. Nawet końcówki wydechu, które są zagięte pod zderzakiem (tak, to w zderzaku to atrapy). Jest to pierwszy nowy samochód, w którym podoba mi się chromowana blenda nad tablicą rejestracyjną.
Felgi, które były założone w tym Mercedesie to tak zwany zimowy setup. Są delikatnie mniejsze niż te, na których są letnie opony, ale równie dobrze komponują się z resztą samochodu. We wnętrzu bardzo dobrze połączono elementy aluminiowe ze skórzanymi, które znajdują się w całym wnętrzu oraz z drewnianą częścią tunelu środkowego. Przy szukaniu odpowiedniej pozycji za kierownicą doceniłem mercedesowski system sterowania fotelem w postaci interaktywnej miniaturki siedziska. Jak już poruszyłem temat siadania muszę pochwalić fotele sportowe, które są niesamowicie wygodne i świetnie trzymają w zakrętach.
Spłaszczona u dołu kierownica jest mięsista i świetnie leży w dłoniach. Cyfrowe zegary są bardzo czytelne i mają możliwość wyboru trzech różnych motywów. Wadą wyświetlaczy w W213 jest to, że są błyszczące. Wpływa to na to, że może się w nich odbijać światło (lub ja robiący ich zdjęcie). Przed ruszeniem miałem problem ze znalezieniem selektora kierunku jazdy. Otóż jest on tutaj umieszczony w kolumnie kierownicy, ale szybko się do tego przyzwyczaiłem. Podczas jazdy doceniłem HUD (Head Up Display), który pokazuje między innymi obecną prędkość i ograniczenie na danym odcinku. Na tunelu środkowym jest touchpad, którym można obsługiwać funkcje komputera pokładowego. Znajduje się on w bardzo podręcznym miejscu, ale nadal fizyczne przyciski bardziej mi odpowiadają. Podczas parkowania doceniłem obraz z kamer 360°, który ma bardzo dobrą jakość we wszystkich kierunkach.
Moje wrażenia z jazdy są bardzo pozytywne. Kilka rzeczy mnie zaskoczyło, ale o tym za chwilę. Mimo swojej długości E klasa W213 jest bardzo zwrotna, co ułatwia manewrowanie w mieście. Układ kierowniczy trochę tłumi doznania związane z prowadzeniem pojazdu przez zastosowanie rozwiązania drive by wire. Charakterystyka zawieszenia jak i silnika zmienia się w zależności od wybranego trybu jazdy. Tryb ECO o dziwo nie dusi silnika, a zawieszenie zachowuje się tak samo jak w trybie COMFORT. SPORT oraz SPORT+ usztywniają zawieszenie i kręcą silnik do wyższych obrotów. Ta prawie pięciometrowa limuzyna zachowuje się przewidywalnie w zakrętach, a przy każdym manewrze czuć, że nie jest to lekki samochód, co poczytuję za zaletę. W trakcie każdych czynności związanych z prowadzeniem tego samochodu doceniłem automat, który zmienia biegi dokładnie w tym momencie, w którym ja bym to zrobił. Mimo mocy i momentowi obrotowemu pozwalającymi na zmianę kierunku obrotu Ziemi oraz wręcz sportowej pozycji za kierownicą ten samochód nie kusi kierowcy, żeby jechał szybciej. Skłania go do spokojnej i relaksującej jazdy. Jednak zdradliwe jest to, że w ogóle nie czuć w nim prędkości.
Podsumowując śmiało stwierdzam, że ten samochód jest warty swojej ceny. Gdyby Greta T. przeczytała, że porównałem VW Arteona do W213 to krzyknęłaby „How dare you!”. Na szczęście nie czyta, więc mnie nie zlinczuje, a ja tym testem utwierdziłem się w przekonaniu, że Volkswagen to tylko Volkswagen, a Mercedes to zupełnie inna liga.