A jakieś takie jeździły jako taksówki?
Nie, ale w pełni rozumiem to skojarzenie. Jest to Mercedes CLK z 2000 roku. Model ten był wizualnie stylizowany na popularnego „Okulara”, czyli Mercedesa klasy E W210 (potomka W124), ale został postawiony na płycie podłogowej klasy C W202. Sprawia to, że mamy samochód wyglądający na rozmiar większy, a mający w rzeczywistości niecałe 4,6m. Na początku użyłem typoszeregu C208, ale częściej trafia się W208. Dlaczego? Z prostego powodu, jakim jest sposób nazywania wersji nadwoziowych przez Mercedesa. Jest to zasada, która działa od wielu lat i nie zanosi się na to, aby marka ze Stuttgartu miała z tego zrezygnować. Czas na krótkie abecadło w wydaniu Mercedesa: W – ogólne określenie modelu/wersja sedan; S – wersja kombi; C – wersja coupe; A – wersja kabrio. To był telegraficzny skrót.
No dobra, to już wiem, dlaczego to jest C208. A powiedz mi jaki silnik tam pracuje?
Jest to CLK320, a tutaj oznaczenie na klapie pokrywa się z pojemnością silnika, więc bulgocze tutaj 3.2 V6. Jednostka ta jest wolnossąca i posiada zaledwie po jednym wałku rozrządu na głowicę. Układ ten generuje 218KM oraz 310Nm. Moc dostępna jest dopiero przy 5,7tys. obr./min, co jest cechą charakterystyczną silników wolnossących. Dla czystych formalności wspomnę, że ten układ przy pomocy pięciobiegowej przekładni automatycznej przenosi tą moc na tylną oś i pozwala na rozpędzenie się do 240km/h. W 2000 roku to musiał być szok. Pierwszą setkę osiąga w 7,4 sekundy, co w dzisiejszych czasach nie robi wrażenia. Nie jest ważny czas, ważne są odczucia, a te są tutaj momentami skrajne.
Ale ta wielka gwiazda na grillu to chyba jakiś amatorski tuning.
Właśnie straszne jest to, że jest to oryginalny grill, z którym ten egzemplarz wyjechał z salonu. Na szczęście właściciel obiecał mi, że zmieni go na klasyczny, chromowany. Stylistyka tego samochodu jest ciekawa, ponieważ brak przetłoczeń w linii bocznej oraz z tyłu nadrabia fantazyjnie zaprojektowany przód. Maska ma osobne zagięcia przechodzące w cztery reflektory oraz grill. Zderzak nie jest równy, tylko wloty powietrza wraz ze światłami przeciwmgielnymi są wyprofilowane w kształt, który przypomina uśmiech. Do tego zderzak na samym dole posiada fabryczną dokładkę, która wizualnie obniża samochód.
Z elementów stylistycznych, to C208 pochodzi jeszcze z czasów, gdy Mercedes montował jedną wycieraczkę przedniej szyby. Jest to fenomenalne rozwiązanie i bardzo skuteczne, ponieważ nie jest ona zamocowana na stałe, a w trakcie ruchu podnosi się i obniża. Wpływa to na to, że czyści większą powierzchnię szyby niż dwie, konwencjonalne wycieraczki. Linia boczna mimo tego, że jest płaska jak burta Titanica, ma pewne ciekawe, a zarazem kontrowersyjne elementy.
Bok samochodu jest płaski i wręcz nudny. Jedynym ciekawym elementem jest podnosząca się od przodu linia, która na końcu bagażnika jest tak znacząco wyższa od maski, że wygląda to kontrowersyjnie. Tył samochodu jest równie płaski co bok, ale do tego stopnia nieproporcjonalny względem reszty pojazdu, że kojarzy mi się z kostką mydła.
Wiele opinii zgodnie twierdzi, że jak z zewnątrz, a tym bardziej od tyłu, trudno znaleźć w stu procentach ładny element stylistyczny, ale wnętrze całkowicie zmienia ten obraz. Przyznam, że jest to prawda, tym bardziej, że mamy do czynienia z naprawdę bogato wyposażonym egzemplarzem. Drzwi otwierają się bardzo lekko i od razu ukazują sporo wnętrza. Na dodatek są one bezramkowe, co wygląda obłędnie, ale podczas jazdy słychać szum powietrza głośniej niż przy konwencjonalnym rozwiązaniu. Siadając za kierownicą czuję się przytulnie opatulony przez beżową skórę i drewniane panele.
Jest to klasyczna jakość Mercedesa z lat ’80, ’90 i początku 2000. Samo koło kierownicy jest bardzo mięsiste i idealnie leży w dłoniach. Fotel bardzo skutecznie relaksuje, ale również trzyma w zakrętach. Na tylnej kanapie już nie jest tak „różowo”, tam zmieści się osoba mająca do 170cm wzrostu, ale nawet dla niższych pasażerów wsiadanie i wysiadanie z niej będzie wręcz sportem ekstremalnym. Rozglądając się po wnętrzu nie chciało mi się wierzyć w wiek tego samochodu. Dlaczego? Wielofunkcyjna kierownica, dwustrefowa klimatyzacja, podgrzewane fotele, ekran inforozrywki z nawigacją (chwilowo nie działa), obsługą telefonu (brak aparatu), radiem oraz zmieniarką na płyty. Ten samochód ma 20 lat, a ekran jest kolorowy i bardzo czytelny. Wracając do klimatyzacji, to zaskoczyła mnie jedną funkcją. Jest to przycisk REST, który po wciśnięciu utrzymuje zadaną temperaturę w samochodzie przez pół godziny od zgaszenia silnika. Jest to swego rodzaju wczesne ogrzewanie postojowe. Do tego znajdziemy tutaj elektryczne sterowanie wszystkiego (oprócz oparć foteli), drążek automatycznej przekładni, którego linia prowadzenia jest schodkami, co daje bardzo przyjemne wrażenie przy ustawianiu kierunku. Do tego skrzynia biegów posiada już tryb sportowy („S”) oraz zimowy („W”). Pierwszego nie muszę tłumaczyć, a drugi ustawia drugi bieg do ruszenia samochodem, aby na śniegu, czy lodzie nie mielić kołami w miejscu. Bardzo chciałem sprawdzić jak działa tak stary tempomat, ale niestety nie działał. Bardzo pozytywnym zaskoczeniem dla mnie był nożny hamulec postojowy, którego działanie opisałem w tekście o Mercedesie W124, należącym do właściciela tego C208.
Ale zanim powiesz, jak to jeździ, to ta karteczka pod maską nie zgadza mi się z przebiegiem.
Tak, poprzedni właściciel wymienił olej przy przebiegu 266tys. km, a obecny kupił go tak niedawno, że do testu zdążył zrobić nim około 200km. I tak, obecnie ma 309tys. km, a poprzedni właściciel nie zmienił oleju, ale za to kupił nowe felgi. Gdy obecny właściciel się o tym dowiedział, pognał ile sił do mechanika na jak najszybszą wymianę środka smarnego. Przy okazji wykonał kilka napraw eksploatacyjnych, a mechanik powiedział, że silnik jest w zadziwiająco dobrym stanie jak na taki przebieg bez zmiany oleju.
Czy teraz czas na wrażenia z jazdy?
W rzeczy samej. Na ogromną pochwałę zasługuje pozycja za kierownicą, ponieważ jest bardzo naturalna. Ciało układa się w fotelu w bardzo komfortowej pozycji i zostaje opatulone prawdziwą, budyniową skórą. Coś pięknego. Podczas odpalania silnika spodziewałem się bardziej agresywnego brzmienia, a samochód jedynie grzecznie, delikatnie zabulgotał. Stopa na hamulec, ręka na wybierak przełożeń i jednym pewnym ruchem wrzucam „D”. Zmiana biegów (mam tu na myśli przełączanie na „P”, „R”, „N” i „D”) jest bardzo przyjemne dzięki schodkowemu ułożeniu ich pozycji. Odpuszczane hamulca ręcznego jest tak samo przyjemne jak w W124, ponieważ jest tutaj również „nożny ręczny”. Stopę kładę na pedał gazu zamontowany w podłodze (a nie podwieszany – kolejny plus) i delikatnie go przyciskam. Samochód spokojnie rusza, a hydrokinetyczna skrzynia spokojnie wrzuca kolejne biegi. Po doświadczeniu ze skrzyniami DSG zastanawiało mnie jak taki klasyczny automat poradzi sobie z różnym operowaniem gazem. Otóż zaskakująco dobrze! Śmiało stwierdzę, że jest to najlepsza przekładnia automatyczna, z jaką miałem okazję jeździć. Po mocniejszym dodaniu gazu skrzynia „ciągnie” ten sam bieg nawet do 5-6tys. obr./min, a redukuje jedynie po „kickdownie” (gwałtowne wkopanie gazu w podłogę). Jest to o tyle zdradzieckie, że jak wtedy do uszu dociera piękne brzmienie widlastej szóstki, tak prędkość rośnie zatrważająco szybko i lepiej obserwować prędkościomierz choć jednym okiem. Przy prędkościach powyżej 90km/h bezramkowe szyby dają się we znaki. Nie jest to bardzo uciążliwe, ale szum jest głośniejszy niż w samochodzie z konwencjonalnym rozwiązaniem. Jest to samochód aspirujący do miana sportowego, więc momentami potraktowałem go nieco ostrzej, ale jego zachowanie jest takie samo zarówno podczas sportowej jazdy, jak i normalnej. Na prostych drogach C208 zachowuje się bardzo przewidywalnie, chociaż po mocniejszym dodaniu gazu potrafi zgubić przyczepność. Na zakrętach zaskoczyło mnie miękkie zawieszenie, ale mimo to samochód prowadzi się pewnie. Oczywiście cały czas podczas jazdy należy pamiętać, że jest to ponad 200 koni przenoszonych tylko na tylną oś i zarzucenie tyłem nie jest trudne. Mając wyczucie w stopie i refleks przy ewentualnym kontrowaniu kierownicą nikt nie powinien mieć problemu, ale muszę zaznaczyć jedno. I to muSZę przez wielkie „SZ”. Jeśli kierowca nie ma, lub nie jest pewien swoich umiejętności, to wyłączenie kontroli trakcji jest podpisaniem na siebie wyroku i przed tym ruchem lepiej spisać testament. Dlaczego? Samochód wtedy staje się bardzo narowisty, a na mokrym asfalcie bardzo trudny do opanowania. Jeśli ktoś ma doświadczenie w jeździe samochodami z napędem na tył, to nie będzie miał z tym problemu, ale żeby mi nikt nie mówił, że nie ostrzegałem.
Są tu jakieś ciekawe detale, o których nie wspomniałeś?
Oczywiście! Pierwszym elementem, który mnie urzekł jest malutki, chromowany pasek na górze klamek. O listwie na progu z napisem Mercedes-Benz, ale muszę powiedzieć o bardzo wygodnym rozwiązaniu, które mnie zaskoczyło. Jest nim składanie tylnej kanapy z… bagażnika. Znajdują się tam dwie rączki i każda po pociągnięciu kładzie połowę tylnego siedziska. Bardzo mnie zaskoczyło działanie czujników parkowania. Odległość jest pokazywana przy pomocy małych ekraników, ale są naprawdę czułe. Na szczęście działają dopiero wtedy, gdy faktycznie jest jakaś przeszkoda, a nie, na przykład, trawa.
No to klasycznie: kto to kupi?
Na pewno ktoś kto ma szczęście, bo tak wyposażone egzemplarze praktycznie nie występują na rynku wtórnym. Podobna sytuacja jest z tą wersją silnikową. Większość samochodów jest albo w stanie agonalnym, albo posiada instalację LPG. Właśnie. Czy LPG ma sens do tego samochodu? Moim zdaniem byłaby to profanacja takiego silnika, ale nie dziwi mnie chęć „zagazowania” jednostki M112, ponieważ potrafi „wciągnąć” nawet 15l/100km. Ujmując to krócej: samochód jest fantastyczny do szybszej jazdy na trasach w komforcie, ale w mieście spalanie potrafi zaboleć. Jeśli kogoś stać na tankowanie takiego silnika i nie obchodzi go jak samochód wygląda z zewnątrz, a ważne jest dla niego wnętrze – wtedy polecam. To jest naprawdę fantastycznie prowadzący się samochód (jeśli ktoś lubi RWD), bardzo wygodny i z fantastycznym wnętrzem, ale kontrowersyjny i mało urodziwy z zewnątrz.