O! Ładne, sportowe takie
No niestety nie jest sportowe, chociaż dobrze się prowadzi. Ale po kolei. Co to jest? Jest to czterodrzwiowe coupe, czyli mocniej ścięty liftback z szybami bezramkowymi. Prezentowany egzemplarz w momencie testu miał 600 km przebiegu i dopiero tydzień wcześniej opuścił bramy salonu. Pod maską pracuje ten znany silnik benzynowy 1.33 o mocy 136 KM. Dlaczego znany? Ponieważ jest montowany także w większych samochodach marki, co jest trochę dziwne.
Mówisz, że nie jest sportowe, ale wygląda bardzo agresywnie
Wygląd zdecydowanie jest sportowy. Zasługą tego są ostro narysowane światła oraz zderzak. Co ciekawe, ten egzemplarz nie jest wyposażony w pakiet AMG-line, czyli może być jeszcze agresywniejszy. Z bliska wygląda na demona prędkości i wręcz samochód ze stajni Mercedes-AMG.
Nie jest to kwestia samej perspektywy. Przetłoczenia na boku, dwie wypustki na masce, zderzak z delikatnym splitterem oraz ostry, nieregularny kształt lamp, dodatkowo podkreślony przy pomocy LEDowych świateł dziennych. Duża gwiazda na środku ze skrzydłami w formie poprzeczki grilla stanowi kolejny ważny element, który jest nie do przeoczenia nawet z daleka.
Wszystko co się dzieje z przodu samochodu już opisałem, więc chyba już czas, żebyście sami mogli się przyjrzećj z bliska wszystkim detalom.
Jest to jedna z niewielu sylwetek nowych samochodów, których nie trzeba obniżać, żeby zachować prawidłowe proporcje Najadł się trochę śniegu, a nie starczyło nam chusteczek, żeby wszystko wytrzeć, więc wybaczcie Mimo jedynie 136KM ten widok może wzbudzić lęk w lusterku wstecznym Gwiazda wraz ze skrzydłami, które również mają chromowane wstawki O tu, w gwieździe, są ukryte czujniki asystentów Bo gwiazd nigdy za dużo Oko rekina (pierwsze skojarzenie jak zobaczyłem ten przód) Napis Mercedes-Benz znalazł również swoje miejsce na boku lampy. Brzmi to trochę znajomo?
Oczywiście niezawsze podchodzimy do samochodu od frontu, czasem również od boku. Tutaj przykuwają uwagę obręcze kół. Nie wymagają one dopłaty, a posiadają obłędny, klasyczny wzór. Z bliska wyglądają tak:
Ups, ciut za blisko. No dobrze, nieważne jak wygląda sama felga, ważne jak komponuje się z resztą samochodu.
Fantastycznie, czyż nie? Będąc już z tej perspektywy warto omówić linię nadwozia. Ktoś pewnie powie, że jest nudna bo tak idzie w górę, a potem w dół. Niech ktoś sobie mówi, a ja zwrócę uwagę na to, że przód jest agresywnie stylizowany i podcięty ku dołowi. Wloty powietrza również dodają dynamiki. Ciekawe jest to, że widać też stąd charakterystyczne przetłoczenia maski. Warto również zwrócić uwagę na to, że słupki A są bardzo mocno pochylone, a sama linia dachu jest naprawdę nisko poprowadzona (jak na kompakta). Czarna dokładka tylnego zderzaka podwyższa go optycznie, ale sam tył jest dosyć wysoki w stosunku do przodu i zaskakująco obły.
Dokładnie o tę obłość mi chodziło. Nie podoba mi się tu, że klosze lamp tworzą płaską powierzchnię z karoserią, ale zdecydowanie nadrabiają to kształtem LEDów. Kamera cofania jest ukryta, a jakże, pod gwiazdą, która delikatnie się wysuwa. Chroni to ją przed zabrudzeniem i zapewnia zawsze czytelny i wyraźny obraz. To co widzicie na dole zderzaka, to oczywiście nie są prawdziwe rury wydechowe, tylko ślepe atrapy. Co ciekawe samych końcówek wydechu nie ma dwóch, tylko jedna – z prawej. No cóż, producenci samochodów zdążyli nas do tego przyzwyczaić.
Podniesienie linii klapy bagażnika względem przodu ma swoje odbicie w pojemności bagażnika. Pozytywne oczywiście. Jest on ogromny jak na tą klasę. Pomieści on 920 butelek piwa 460l bagażu.
Te dźwigienki do składania tylnych oparć już gdzieś widziałem.…
Co cwaniaczku? Wnętrze też cię tak pozytywnie zaskoczyło?
Spokojnie, powoli. Najpierw muszę Wam pokazać widok po otwarciu drzwi.
Szyby bezramkowe, podświetlany napis Mercedes-Benz na progu, no nie powiecie, że nie dodaje to uroku. Ale ale! Nie zacznę od fotela kierowcy. Zaskoczyła mnie ilość miejsca z tyłu: bez problemu usiadłem sam za sobą i miałem sporo miejsca nad głową oraz na kolana. Szyby bezramkowe, podświetlany napis Mercedes-Benz na progu, no nie powiecie, że nie dodaje to uroku. Ale ale! Nie zacznę od fotela kierowcy. Zaskoczyła mnie ilość miejsca z tyłu: bez problemu usiadłem sam za sobą i miałem sporo miejsca nad głową oraz na kolana. Chapeau bas, Mercedes, tego się w CLA nie spodziewałem. Dlaczego? Ponieważ jest to klasa A z innym tyłem. To tak w uproszczeniu.
No dobra, powrót za fajerę. Pozycję za kierownicą nie jest łatwo znaleźć, ponieważ mnogość możliwych ustawień fotela… wgniata w fotel. Na każdym koncie kierowcy (tak, kierowca zakłada swój profil, na którym ma zapisane wszystkie swoje ustawienia samochodu) można zapisać trzy ustawienia fotela. Do tego profili może być wiele, więc daje to prawie nieskończoną ilość możliwych zapisanych ustawień. Fotel jest komfortowy dla osób mniejszych. Problemem nie jest wysokość samego siedziska, czy zintegrowanych zagłówków, a szerokość oparcia. Potwierdza to opinię, że jest to kobiecy samochód.
Nie jestem fanem jasnych wnętrz samochodów i na początku czarny plastik wokół nawiewów wydawał mi się tandetny. Po bliższym przyjrzeniu się naprawdę zyskuje. Tak jak całe wnętrze zresztą. Wszystko jest tutaj miękkie i przyjemne w dotyku i nic nie trzeszczy, nawet pod naciskiem. Kierownica dobrze leży w dłoniach, a przyciski działają szybko i z wyraźnym skokiem. Właśnie, przyciski. Są tu też dwa gładziki (inaczej: touchpady): lewy obsługuje ekran wyświetlający zegary, a prawy – ekran inforozrywki. Oba są bardzo czułe, więc na dziurach przełączenie czegokolwiek z poziomu kierownicy przy ich pomocy zaczyna graniczyć z cudem. Na początku, nie skupiając się na gestach, ciągle myliłem, który obsługuje co i na przykład prawym chciałem zmienić informacje wyświetlane na ekranie przed kierowcą, ale jest to kwesta przyzwyczajenia. Jeszcze jeden gładzik znajduje się na tunelu centralnym i służy do obsługi ekranu multimediów. On jest równie czuły (powodzenia na dziurach!), ale bardzo łatwy w obsłudze. Nie jest błyszczący jak w W213, a matowy i delikatnie chropowaty jak w laptopach. Zdecydowanie ułatwia to korzystanie z niego, bo palec przesuwa się prawie bez żadnych oporów.
Mówiłeś o ustawieniach fotela. Można coś jeszcze konfigurować?
Oczywiście! Zegary są cyfrowe, więc można zmieniać ich wygląd na podobne do tych (tryb sportowy, widoczny na poniższych zdjęciach, delikatnie różni się od tego z E klasy), ale jest jeden nowy, który bardzo mi się spodobał. Jest on bardzo minimalistyczny: z lewej strony jest prędkościomierz narysowany pojedynczą linią, a z prawej – zegarek analogowy. Odnoszę wrażenie, że jest to poniekąd hołd ku starszym modelom marki.
We wnętrzu znajduje się podświetlenie ambientowe, którego kolor można dowolnie zmieniać. Inny może być na desce, inny w dyszach nawiewów… długo by wymieniać.
Panel klimatyzacji obsługiwany jest metalowymi przełącznikami (jak dobrze, że nie z ekranu) i działa bardzo podobnie do tego.
No to pokazuj to legendarne 1.33 i w drogę!
Proszę bardzo. Wygląda tak:
Jednostka nie zajmuje dużo miejsca i pozostawia sporo wolnej przestrzeni co znacząco ułatwi serwis. Zacznijmy od suchych liczb: moc – 136 KM; moment obrotowy: 200Nm; ilość cylindrów: 4; skrzynia automatyczna: dwusprzęgłowa siedmiobiegowa. No dobra, przyznaję, nie były to same liczby. Podczas ruszania przekładnia delikatnie wrzuca bieg i dzieje się tak z każdym kolejnym przełożeniem. Skrzynia działa naprawdę szybko i wręcz niezauważalnie. Silnik mimo małej mocy nie ma problemów z napędzeniem tego ważącego 1320kg samochodu. Czas przyspieszenie do setki wynosi równo 9s, a średnie spalanie (wg producenta; norma WLTP) – 5,2l/100km. Chyba dla nikogo nie będzie zaskoczeniem jak powiem, żeby spodziewać się jednak większego apetytu na paliwo. CLA180 C118 w zakrętach prowadzi się poprawnie. Nic mnie tu nie zachwyciło, ani nie zgorszyło. Nie gubi przyczepności i bez najmniejszego problemu jedzie po torze zadanym przez kierowcę. Z drugiej strony jest to całkowicie wyzute z emocji. Na drodze ekspresowej utrzymywanie prędkości rzędu 130-140 km/h nie jest dla niego żadnym problemem (posiada klasyczny tempomat, a nie adaptacyjny), a dobre wygłuszenie wnętrza pozwala konwersować z cichą muzyką w tle bez żadnych problemów. Nie mam tu na myśli nieporozumień, za nie nie odpowiadam.
A co wzbudziło w tobie efekt WOW?
Zdecydowanie autonomiczne parkowanie i wyjeżdżanie z miejsca. Podczas jazdy do 30 km/h samochód skanuje przestrzenie po obu stronach i komunikuje jeśli znajdzie wolne miejsce (spokojnie, ten tryb trzeba włączyć, CLA nie będzie chciało samo z siebie parkować na przeciwległym pasie w korku). Wtedy wybieramy upatrzoną pozycję na ekranie multimediów, wybieramy czy parkujemy przodem, czy tyłem, wrzucamy odpowiedni bieg, włączamy kierunkowskaz i samochód sam parkuje i się zatrzymuje. Brzmi skomplikowanie? Może takie zdanie mi wyszło. To jest naprawdę bardzo proste, tym bardziej, że samochód tłumaczy po kolei co mamy zrobić. Wyjazd jest jeszcze prostszy: wybieramy w którą stronę, włączamy kierunkowskaz i samochód (po uprzednim upewnieniu się, że jest wolna droga) grzecznie wyjedzie i zajmie od razu właściwy pas ruchu. Tutaj nasunęły mi się dwa pytania: jakby działał, gdyby jeździć w kraju z ruchem lewostronnym? oraz dokąd zmierzamy jako ludzkość, że samochody za nas parkują? Warto jeszcze wspomnieć o najlepiej przemyślanym systemie AUTO HOLD w porównaniu do innych marek. Tutaj należy po zatrzymaniu wcisnąć hamulec głęboko w podłogę. Jestem fanem tego rozwiązania i nim pozostanę.
To jak to podsumujesz?
Mercedes CLA pochodzi bezpośrednio z klasy A. Jest to taki Golf, tylko że od Mercedesa. Wraz z tym idzie jakość wykonania i komfort podróżowania. Mercedes słynie również z nowinek technicznych; jest ich tutaj sporo. Na ekranie multimediów można m. in. przeglądać internet. Opcji jest mnóstwo. Jeśli ktoś liczy na jakieś emocje z jazdy, czy sportowe wrażenia to lepiej sięgnąć po odmianę AMG, lub inny model. CLA jest naprawdę dobrze wykonanym samochodem i ciekawą alternatywą dla bliźniaczej klasy A. Ten egzemplarz został skonfigurowany po niemiecku, czyli: na zewnątrz bazowo, w środku na tyle bogato, na ile trzeba. Bardzo lubię takie konfiguracje, a ta kosztuje 175 tys. zł z małym okładem w postaci 434 zł.
fot. Hanna Rosińska