Ostatnio miałem okazję jeździć włoskim kombi marki, która już nie istnieje. Jest to samochód, którego nigdy bym sobie nie kupił z tego powodu, że ma kaprysy, przez które można poznać wszystkich mechaników w promieniu 100km.
Zanim wyrażę swoją opinię na temat wyglądu Kappy muszę powiedzieć jedną, bardzo ważną rzecz: ta Lancia została zaprojektowana przez studio Carozzeria Pininfarina. Mi osobiście podoba się większość projektów Pininfariny, a nawet w tych, które nie trafiają w moje gusta znajduję ciekawe smaczki stylistyczne. W tym kombi produkowanym w latach 1995-2001 (sedan od 1994) znajdziemy wyposażenie, które było niespotykane w tych latach w większości samochodów na polskich drogach. Ale o tym później.
W wyglądzie tej Kappy jest coś, co teraz naprawdę rzadko występuje – czarne tablice rejestracyjne. Samochód pochodzi z 1997 roku, a blachy są dwa lata młodsze (jako ciekawostka powiem, że mój samochód miał numery GKB 297V, więc jedynie 292 po tej Kappie). Z przodu samochód sprawia wrażenie ociężałego przez dosyć pionowy przód oraz wydatny zderzak. Chromowany grill, który lekko wystaje dodaje charakteru do pasa przedniego, a przetłoczenia prowadzone od niego przez maskę sprawiają wrażenie próby nawiązania do stylu retro. Mam tutaj na myśli oddzielenie maski od nadkoli. Co do atrapy chłodnicy to jest ona wytrzymała. Aby otworzyć maskę trzeba za nią pociągnąć. Na początku zrobiłem to bardzo niepewnie, ponieważ myślałem, że Włosi postarali się tylko na czas gwarancji (mechaniczna – 1 rok; karoseria – 6 lat), ale pozytywnie mnie zaskoczyli, ponieważ grill nie został mi w dłoni, a nawet nie był poluzowany.
Linia boczna samochodu w wersji kombi podoba mi się najbardziej: lekko opadający przód i kanciasty tył. Trzecia szybka wraz z jej wyprofilowaniem sprawia wrażenie, jakby założono dodatkową przestrzeń na sedana. Złote relingi dachowe z wcięciem na logo Pininfariny bardzo efektownie podkreślają linię dachu oraz bardzo dobrze pasują kolorystycznie do butelkowej zieleni całego samochodu. Małym detalem, który cieszy (przynajmniej moje) oko to emblemat modelu pod bocznymi kierunkowskazami. LANCIA k 2.0t… Lancia jako jedyna używała liter alfabetu greckiego do nazywania modeli i robili to w sposób bardzo dobry i stylowy.
Tył Kappy w kolorze butelkowej zieleni i na czarnych jest tak ładnie narysowany, że mógłbym go oglądać codziennie. Wydatny tylny zderzak, podłużne lampy wchodzące na tylną klapę, chromowana listwa nad tablicą rejestracyjną i końcówki złotych relingów. To wszystko tworzy obraz pięknej spójności i wrażenie komfortu. A jeszcze jesteśmy na zewnątrz!
Zignorujcie ten CHECK Działający komputer pokładowy Logo Lancii na boczku drzwiowym, coś pięknego Bardzo wygodna kierownica
Wsiadając na miejsce kierowcy warto zatrzymać się na chwilę przy otwartych drzwiach. Wnętrze jest bardzo eleganckie, a upływ czasu wpływa na nie pozytywnie. Na fotelach skóra jest bardzo klimatycznie pognieciona, a kiedyś jasne tworzywa przybrały barwę mokrego piasku, która pasuje do kolorystyki całego wnętrza. Konsola środkowa zrobiona z materiału przypominającego drewno o dziwo nie wygląda tandetnie, nawet po 23 latach. Po zajęciu miejsca kierowcy poczułem się jak na luksusowej kanapie. Fotel jest miękki i relaksujący w sposób odpowiadający nawet osobom lubiącym siedzieć nisko i sztywno. Do tego klimatu pasuje skórzana, mięsista kierownica, która posiada wyraźnie wyczuwalne przeszycie grubą nicią. Sprawia to kolejny raz wrażenie salonu w luksusowym domu.
Zawsze w akapicie poświęconym jeździe zaczynam od wypowiedzi na temat sprzęgła, ale tym razem będzie inaczej. W tym przypadku zacznę od samej czynności wbijania biegu. Nie jest to czynność łatwa, ponieważ nigdy nie ma się 100% pewności czy bieg wszedł, czy nie. Podczas pierwszego ruszenia poprosiłem właściciela samochodu o sprawdzenie, czy jedynka jest na miejscu, a on pewnym tonem stwierdził, że jest oraz, że „ona tak ma normalnie”. Natomiast samo ruszanie jest dziecinnie proste. Może mieć na to wpływ to, że Kappa dostała niedawno nowiutkie kompletne sprzęgło. Każda zmiana biegów wiązała się z przyjemnością podczas operowania sprzęgłem oraz konsternacją podczas szukania właściwego biegu. Podczas jazdy miejskiej samochód się męczy: zawieszenie średnio tłumi nierówności, silnik chce osiągać wyższe obroty, a układ kierowniczy średnio daje informację zwrotną o tym co się dzieje z przednimi kołami. Na trasie samochód pokazuje swoją drugą twarz. Fotele wraz ze stabilnym zawieszeniem i układem kierowniczym, który reaguje z lekkim opóźnieniem sprawia, że chce się jechać 90-110km/h i słuchać „Felicita” w wykonaniu Al Bano i Rominy Power. Jedyne czego mi brakowało w tym samochodzie to tempomatu. Jazda nim jest bardzo przyjemna i wręcz relaksująca. Na trasie szybkiego ruchu ma się wrażenie płynięcia nad asfaltem i to nie tylko z powodu zawieszenia, ale również układu kierowniczego, który działa z takim opóźnieniem jak ster na jachcie. Niby nie są to pożądane cechy samochodu, ale tutaj są one uzasadnione: Lancia Kappa ma włoski temperament i nie mam tu na myśli wiecznej sjesty.
Podsumowując jest to genialny połykacz kilometrów, który po odpuszczeniu gazu na wyższych obrotach pięknie syczy turbosprężarką. W mieście ten samochód się gubi, ale daje sobie radę. Pozycja za kierownicą jest bardzo relaksująca, a silnik bardzo chętnie wchodzi na obroty. Co tu dodać więcej? Według mnie Lancia Kappa kombi jest również bardzo udanym stylistycznie samochodem, który daje mnóstwo satysfakcji ze spokojnego bujania się na trasie.