Bardzo prawdopodobne, że film o nich już dawno widzieliście, ale pora nadrobić zaległości w pisaniu tekstów. Przy samym montażu filmów Golfy myliły mi się przepotężnie, więc najpierw pomęczę was moją pisaniną, a dopiero potem galerią wszystkich, niekoniecznie poukładaną adekwatnie do egzemplarza.
Czy 30 letni Volkswagen Golf ma sens na co dzień?
Klasykiem po mieście – chciałoby się rzec. Prawda może być troszkę inna, bo Golf, mimo swojego wieku, jest tak samo pewnym i nijakim samochodem. Właśnie, czy o drugiej generacji (w zmodyfikowanych egzemplarzach) nadal będę twierdzić, że jest to nudny i bezpłciowy pojazd?
Bezpłciowość z jajami
Nie zabłysnę inteligencją, gdy powiem, że samochody po tuningu różnią się od seryjnych. Jednego z najnudniejszych samochodów świata również to dotyczy. Czym jeździłem? Zrobionym wizualnie 1.8 90 KM na airridzie, Golfem z mordą z Jetty po swapie na 2.0 150 KM i truskawką na ciastku – złotym sleeperem ze srogo podłubanym dieslem 1.6 o bliżej nieokreślonej mocy i momencie, ale potrafiącym zostawić sportowe samochody z epoki daleko w tyle.
All show, don’t go
Ten Golf prezentuje się zdecydowanie najbardziej okazale z całego towarzystwa, ale jego osiągi są zaledwie akceptowalne. Gleba, dobra felga, ciemne reflektory, dokładka zderzaka, zaślepki halogenów itd tworzą bardzo spójny wygląd. Taka mroczna i pozornie zwarta prezencja kompletnie nie współgra z silnikiem, który nadaje się raczej do blokowania prawego pasa, niż dynamicznej jazdy.
Złoto leży na ziemi
Musiałem od razu pokazać wam Złotego z każdej strony, żebyście widzieli jak nisko siedzi. Najbardziej godne uwagi jest to, że ta wysokość została tu osiągnięta przez gwint skręcony do granic swoich możliwości. Oznacza to, że nie podnosi się tak łatwo jak ten wyżej, a nawet jest w nim to bardzo skomplikowane. Najciekawszym elementem tego Golfa nie jest silnik (przynajmniej według mnie), a jego oryginalny przebieg. Dlaczego? Bo nie jest kręcony, a ten wynik świetnie świadczy o trwałości prostych motorów:
Robi wrażenie, nie? Nalot już na pewno jest większy, bo ten Golf nagniata na co dzień. Bez zająknięcia. Co zostało z seryjnego diesla 1.6? Słupek. Tylko.
Nie pamiętam dokładnych modyfikacji, ale to co wywarło na mnie spore wrażenie to turbo Garretta dmuchające kosmiczne 2,5 bara.
Frontswap, engineswap, czyli Jetta hatchback z bardziej współczesnym napędem
Z zewnątrz nawet nie rzuca się w oczy delikatne obniżenie, czy zmiana tylnych lamp na ciemniejsze, a właśnie front z Jetty. Poza tym (i bodajże komputera podkładowego i kierownicy z Corrado we wnętrzu) nie ma większych modyfikacji z zewnątrz. Tutaj również cała magia dzieje się pod maską.
Jest tutaj o wiele nowsze (zarówno konstrukcyjnie, jak i pod względem daty produkcji) benzynowe 2.0 o mocy 150 KM. Co mnie w nim bardzo pozytywnie zaskoczyło to fakt, że prowadzi się w sposób bardzo cywilizowany i współczesny. Moc znacznie większa od przeciętnego Golfa II (no nawet dwukrotnie) pozwala na dynamiczną i płynną jazdę co jest zdecydowanie plusem.
Ciężko mi znaleźć coś ciekawego w Golfie, ale…
…sztuki w mniejszym lub większym stopniu odbiegające od oryginału są na swój sposób interesujące. Nadal w prowadzeniu przebija się poprawność i nudna trwałość, ale doprawienie każdego egzemplarza w inny sposób choć minimalnie zmienia odczucia. Złoty jest niepoprawnie sztywny i rwie się do jazdy, z frontem Jetty jest uwspółcześniony, a po czarnym na airridzie czuć skupienie na wyglądzie, a nie osiągach. No cóż, ciężko powiedzieć coś więcej, więc zapraszam was na galerię pozostałych Golfów.
fot. Hanna Rosińska