Pewnie zastanawiacie się dlaczego was tu dzisiaj zebrałem
Pewnie niektórzy z was wiedzą, że studiuję transport. Na zajęciach często mamy poruszane „ważne” tematy, które tak naprawdę nie mają kompletnie nic wspólnego z rzeczywistością. Zasadniczo w tym tekście nie będę odkrywczy i to samo napisało przede mną mnóstwo osób, ale minął już prawie rok od ostatniego tekstu, a ja jeszcze nie zdążyłem nadrobić zaległości w pisaniu. Taki o, luźny felieton bez planu.
Ekologia na ekonomii
No dobra, na ekonomice.
Co jest w tym najśmieszniejsze? Politechnika Gdańska i Gdańsk, który niedawno nabył kilkanaście nowiutkich elektrycznych MANów.
Wszystko fajnie, obecnie norma. Praktycznie każde miasto kupuje obecnie autobusy elektryczne. Jedni robią to lepiej, drudzy gorzej, ale jakoś to się żyje na tej wsi. Pierwsi podlinkowani zbudowali całą infrastrukturę ładowania od zera, drudzy – wykorzystali dawną, trolejbusową. Co prawda żółto-niebiescy nie ustrzegli się paru głupich rozwiązań, ale jakoś to działa.
Tymczasem wchodzi Gdańsk, cały na kremowo-czerwono i mówi: „Patrzcie jacy eko jesteśmy, to już drugi elektryczny model w Gdańsku!” (oczywiście to nie jest cytat). No owszem, drugi, bo pierwszy e-Jest memem. Problem polega na tym, że jedyna infrastruktura do ładowania jest na terenie zajezdni. Dlaczego jest to problem? Bo już były przypadki, kiedy elektryczne MANy nie dojeżdżały do końca brygady, bo się rozładowywały, a obecnie jeżdżą głównie jako tzw. „szczytówki” (tylko w porannym i popołudniowym szczycie). Żeby nie było, problem był znany już wcześniej przy obsłudze śmiesznie krótkiej linii 100.
No i dobra, zdarza się. Ale dlaczego się tak teraz żalę? Na wyżej wymienionym przedmiocie skupiamy się na samych kosztach eksploatacyjnych elektrycznych (i innych „zeroemisyjnych”) autobusów, ale nie skupiamy się aż tak bardzo na aspektach infrastrukturalnych. Fakt, że dany autobus elektryczny rozładuje się gdzieś w mieście też powoduje dodatkowe koszty dla przewoźnika i zarządcy infrastruktury. Za dany pojazd na linię wskakuje stary, dobry, poczciwy diesel, który już tak ładnie politycznie nie wygląda. Nie popadajmy też w paranoję, że hurr durr zamiast ekologicznych wyjeżdżają kilkunastoletnie Solarisy Urbino 12/18 III, bo mamy też kilkuletnie Citaro C2/G2/K2 (no i też poberlińskie O530 II). Jasne, moglibyśmy przecież krzyczeć, że wyjeżdżają Conecto, czy czasem MANy NG313/NL283, a w skrajnych sytuacjach zdarza się, że Urbino 18 II.
Where opłacalność? Where RiGCz?
I tutaj moja skromna opinia. A nawet w sumie niejedna, bo szereg rozwiązań, które mogłyby zostać wprowadzone zamiast zakupu elektryków. Tak, znowu nie będę odkrywczy:
- zbudować stację tankowania wodoru i zakupić autobusy wodorowe – o wiele bardziej eko niż elektryczne, bardziej praktyczne, a nadal dobre wizerunkowo
- wymienić flotę starych autobusów z jednostkami wysokoprężnymi starego typu na nowe, również spalinowe, które będą spełniać obecne, wyśrubowane normy emisji spalin – gorsze wizerunkowo, lepsze finansowo
- postawić na rozwój sieci tramwajowej; zainwestować w budowę torowisk, zakup nowych wagonów itp. – najdroższe i trochę kontrowersyjne rozwiązanie, ale byłaby to tak pożądana elektromobilność
Czy rozwiązania te mają sens? Jakiś pewnie tak. Na pewno większy niż jazda tym.
Dlaczego nadal tak się czepiam?
Bo ostatnio na tym przedmiocie słyszałem już zbyt często powtarzane przez media stwierdzenie, że „Polska jest złomowiskiem Europy”. No tak, w końcu każdy parking nadal wygląda tak:
Nawet artykuł, z którego wziąłem to zdjęcie traktuje o tzw. „martwych duszach”. W sensie tak zakładam, bo nie mam tam wykupionej subskrypcji XD
Ludzie, opamiętajmy się
Ja wiem, że większość moich odbiorców to graciarze. Dobrze mi z tym. Myślę, że demokratyczną większością chcielibyśmy, żeby parkingi naprawdę wyglądały tak lub podobnie, a ja chętnie bym na w/w zajęcia jeździł Ikarusem. Jednak czas biegnie nieubłaganie i trzeba za nim nadążać. Nie oznacza to popadania w skrajności. W Niemczech powoli zaczynają się wycofywać ze Stref Czystego Transportu i jasne, mają dużo nowszych samochodów, choć widok takiej Octavii I, czy A4 B5 nie jest czymś tak nietypowym, jak niektórzy każą nam sądzić. Niemickie Umweltzone działało już długo i było mniej restrykcyjne od tego, co rzekomo ma się pojawić w Polsce. Czy to oznacza, że znowu jestem „x lat za >wpisz państwo<„? Nie, to oznacza, że przez lata wszyscy byli świadomi tego, że nie każdego stać na nowy samochód (inflacja zdecydowanie w tym nie pomaga), a obecne wyciąganie projektu podatku od samochodów (który pochodzi z 2008 roku, zakładał zniesienie akcyzy i jest rozpisany do max Euro 4) to zapewne kolejne straszenie posiadaczy samochodów spalinowych (czyli, mogę zaryzykować, około 90% wszystkich). Jakiś podatek pewnie wejdzie, ale na pewno nie tak wysoki. Prawda, płacimy podatki w samym paliwie i dołożenie kolejnej opłaty za to, że jedyne co tolerujemy elektrycznego to czajnik/nie stać nas na samochód, na który trzeba wyłożyć minimum 100 tys. zł na jakiegoś małego mieszczucha to przesada, ale chyba pora. Na co pora? Powiedziałbym, że na to, żeby do zupy wrzucić pora, ale nie. To jest czas, w którym powinniśmy zacząć cieszyć się z posiadania samochodu. Nawet jakiegokolwiek, bo to powoli staje się dobrem luksusowym.
Mógłbym tu jeszcze dorzucić nieudolne ratowanie kończących się kombinacji numerów rejestracyjnych poprzez próby zmuszania do przerejestrowania z czarnych, zamiast powrotu białych numerów do puli dostępnych, czy równie nieprzemyślane projekty wykreślania nieistniejących samochodów z CEPiK’u, ale to już pewnie będzie temat na inny wpis.
Co wjedzie do SCT?
Co będzie musiało opuścić miasta?
Kiedyś pewnie nadejdzie moment, gdy pożegnamy:
By powitać:
I tego się szczerze obawiam
Mam nadzieję, że będzie nam dane rozsmakowywać się w motoryzacji czasów minionych jak najdłużej. Nawet jeśli będzie to wymagało przerejestrowania samochodu na żółte blachy.
Jeśli zdarzają ci się myśli, że urodziłeś/urodziłaś się za późno…
…to powiem ci, że sam tak miałem. I to nie jest prawda. Urodziliśmy się w dobrych czasach, w czasach powszechnego dostępu do informacji i innych zalet. Nasze podejście do motoryzacji, technologii, kultury sprawi, że klasyka gatunków – wśród samochodów, muzyki, filmów, sprzętów itp. nigdy nie umrze. Pamiętajmy o przeszłości, szanujmy ją i pielęgnujmy, bo bez tego nie jesteśmy w stanie iść do przodu.
Zacząłem od klasycznego przykładu bóldupienia, a zakończyłem filozoficznymi wynurzeniami
No cóż, mam nadzieję, że u was też wywołałem podobną karuzelę, jaka towarzyszyła mi podczas pisania tego tekstu. Pamiętajcie, zawsze jest jakaś nadzieja. Najważniejsze to złapać się jej mocno, dążyć do jej spełnienia i nie dać jej sobie wyrwać.
Pamiętajcie – bardziej ekologiczne jest naprawianie starego samochodu częściami, które już istnieją (złom, znajdźki magazynowe) niż kupowanie co chwila nowego samochodu. Bądźmy eko, bądźmy graciarzami!
Mieszkaniec WMG
Dobrze chłop gada - polać mu! Od dawna wiadomo, że w ekomobilności, jaką wprowadzają miasta, wcale nie chodzi o coś faktycznie ekologicznego, ani ekonomicznego. Transport drogowy, czy to ludzi czy to innych rzeczy, w formie elektrycznej (oprócz trolejbusów) jest po prostu mało opłacalny. Ale za to robi zajebisty PR. Polityków samorządowych/krajowych/europejskich nie zrozumiesz jako zwykły obywatel. Normalne myślenie, logiczne argumenty czy jakikolwiek sensowny sposób działania jest tym osobom po prostu nieznany.
Dodano: 02.11.2023, 11:37