Na pewno nie tak skonfigurowanym egzemplarzem
Dlaczego? O tym za chwilę. Najpierw przedstawmy dzisiejszego gościa. Jest to BMW serii 7 E38 z 1996, czyli sprzed faceliftingu. Jest to wersja krótka, więc ma „tylko” 4,9 metra z paroma milimetrami. Pod maską pracuje silnik M62B35 połączony z pięciobiegową przekładnią automatyczną Steptronic.
To zanim się rozpędzisz w wypisywaniu danych, to pokaż jak wygląda!
Proszę bardzo:
Co tutaj się rzuca w oczy? Zdecydowanie szerokie nerki. Wiem, że nie są tak szerokie, jak w G11, ale weźcie pod uwagę, że ponad 20 lat temu taki rozmiar również musiał robić wrażenie. Linia całego przodu jest prosta i, jak to się często określa, bardzo niemiecka. Spójrzcie na światła przeciwmgielne w zderzaku. Coś Wam przypominają? Ich kształt bardzo długo nie ulegał większym zmianom. Bardzo podobne znajdziemy tu i tu. Dlaczego często nerki w BMW są nazywane nosem? Z powodu przetłoczeń na masce, które biegną do samej szyby i sprawiają wrażenie, że grill jest podobny do dziurek w nosie.
Wiecie po czym głównie rozpoznaję, czy dane E38 jest przed-, czy poliftem? Po przednich światłach:
Egzemplarze po faceliftingu mają na dole kloszy wcięcia podobne do tych w, na przykład, E46. Tutaj światła są ksenonowe, ale nie ukazują tego spryskiwacze kloszy, ponieważ do 1998 roku były one montowane bez względu na rodzaj oświetlenia.
Do tego zwróćcie uwagę na to, w jakim pięknym stanie są chromy. W samochodach, które mają 25 lat i są używane na co dzień to naprawdę rzadkość.
Skoro to limuzyna to pokaż jak wygląda cała linia boczna!
Ale w jakim wydaniu?
Według mnie w każdej wygląda dostojnie. Czarny lakier, piękne felgi i przyciemnione szyby to kwintesencja samochodu luksusowego z drugiej połowy lat 90. Linia boczna sprawia wrażenie prostej, ale zaoblone szyby oraz chromowana listwa przez całą długość dodają nieodpartego uroku i urozmaicenia wyglądowi. Przez moment rozważałem, jak siódemka by wyglądała na czarnych felgach, albo z chromowanymi klamkami, ale doszedłem do wniosku, że to jedynie zepsułoby styl i szyk tego samochodu.
Tył też jest zaoblony?
A i owszem. Cały samochód jest bardzo spójny, więc tył również jest narysowany prosto, ale nie przy użyciu jedynie ekierki. Słupki C również w tym profilu są zagięte, a klapa bagażnika opada ku bokom. Bardzo przemyślane są tylne światła, ponieważ ich wewnętrzna krawędź jest wspólna z linią otworu załadunkowego, co zmiękcza linię. Zderzak jest podcięty ku dołowi oraz delikatnie wybrzuszony wzdłuż jego dolnej krawędzi. Mimo to ta linia jest bardzo spokojna i delikatna.
Ale seria 7 kojarzy się z mafią i wożeniem zwłok w bagażniku. Powiedz, zmieszczą się?
Bez problemu! Pusty kufer ma aż 500l pojemności, więc śmiało mogę stwierdzić, że ze 2-3 ciała zmieszczą się spokojnie (nie wiem, nie sprawdzałem, szacuję). Sam bagażnik jest dość wąski, ale długi.
Może pokażesz teraz jak wygląda centrum dowodzenia?
Najpierw parę słów o samym wyposażeniu. Testowany przeze mnie egzemplarz został skonfigurowany przez osobę, która dokładnie wiedziała, czego wymaga od samochodu. Dlaczego? Jest tutaj dwustrefowa klimatyzacja, podgrzewanie foteli, czy elektryczne szyby (nawet nie wiem, czy w E38 można było wziąć szyby na korbki; wątpię). Ponadto pod maską pracuje silnik, który jest złotym środkiem pomiędzy ekonomią a dynamiką jazdy. Nie jest to wersja najsłabsza, która jest najbardziej ekonomiczna, ale niezbyt żwawa, ani najmocniejsza, która jest najbardziej dynamiczna, ale i paliwożerna. Połączenie go z automatyczną przekładnią dodatkowo wpływa na komfort podróży.
Ponadto znajdziemy tutaj bardzo wygodne skórzane fotele ze świetnym trzymaniem bocznym, ale regulowanych manualnie.
Całe wnętrze jest wykończone właśnie skórą i tworzywem podobnym do drewna.
Koło kierownicy jest dość cienkie, ale bardzo wygodne, a na dodatek z przyciskami sterującymi (m.in.) radiem.
Konsola środkowa jest, tradycyjnie, zwrócona w stronę kierowcy.
Warto także zwrócić uwagę na radio. Dlaczego?
Ponieważ jest kompletne i nie ma wypalonych pikseli. Na dodatek jest bardzo ładnie zachowane dzięki częstemu sprzątaniu i myciu całego samochodu.
Ale przyznajcie – rozbudowanego equalizera się tutaj nie spodziewaliście. Można regulować praktycznie każdy parametr dźwięku, żeby dostosować brzmienie do siebie. W 1996 roku!
Niby zdroworozsądkowy, ale jednak na bogato. A jak jeździ?
Silnik, 3.5 V8 generuje 235KM i 320Nm, co nie jest dużą wartością jeśli patrzymy przez pryzmat dzisiejszych samochodów luksusowych. Warto jednak pamiętać, że rozpędzenie 1820kg samochodu ze skrzynią automatyczną do 100 km/h w 8,4s i osiągnięcie maksymalnie 240 km/h to nie lada wyczyn.
Całą jazdę urozmaica widok klasycznych zegarów z ekonomizerem i bursztynowym podświetleniem. Podczas jazdy na trasie, czy po prostu na wprost łatwo zapomnieć o gabarytach tego samochodu, ale przypominają się podczas parkowania, czy manewrowania w ciaśniejszych miejscach. W mieście bardzo doceniłem fantastyczną widoczność w prawie każdym kierunku. Spodziewałem się początkowo wrażenia jazdy czołgiem, ale duże szyby oraz spore lusterka w znaczącym stopniu uławiają manewrowanie. Na trasie byłem wdzięczny sporej masie własnej, gabarytom i szerokim oponom, bo dzięki nim samochód zawsze prowadzi się stabilnie i pewnie. Skrzynia biegów zmienia przełożenia z pewną manierą, zdecydowanie, szybko, ale delikatnie przeciągając cały bieg. Nie jest to działanie znane ze współczesnych samochodów, ale pamiętajcie, że to stary hydrokinetyk w limuzynie/połykaczu kilometrów z lat 90. Ta skrzynia po prostu musi mieć taką manierę. Bardzo lubię połączenie długiej maski z hydraulicznym wspomaganiem kierownicy, szczególnie tym w wydaniu BMW. Dlaczego? Ponieważ taki układ sprawia wrażenie zakręcania z pewnym opóźnieniem i przypomina manewrowanie okrętem. Nie piszę tego w negatywnym znaczeniu, przekładnia daje znać co się dzieje z przednimi kołami i działa bardzo pewnie, ale pierwsze wrażenie zawsze jest takie samo. Ode mnie wielki plus jest za zamocowanie pedału gazu w podłodze, zamiast podwieszenia. Jest to pozycja o wiele bardziej ergonomiczna na kierującego.
Kto to kupi?
Na pewno ktoś cierpliwy. Znalezienie zadbanego egzemplarza w dobrej cenie praktycznie graniczy z cudem. wersja 735i kosztuje od niecałych 10 tys. zł do prawie 30 tys. zł z kilkoma ogłoszeniami oderwanymi od rzeczywistości, czyli za ponad 40 tys. zł. Do tego warto nastawić się na wysokie koszty utrzymania, co jest typowe i dla marki, i dla segmentu, więc naprawdę tanio nie będzie. Do tego warto pogodzić się z tym, że jest to już youngtimer, ale z dużą ilością elektroniki z czasów, gdy ona dopiero raczkowała w samochodach, więc mogą się z nią pojawiać problemy. Ja osobiście bardzo polecam: samochód bardzo wygodny, prowadzący się pewnie, nienarzekający na niedobór mocy. Ponadto jednak uważam, że 735i, czyli 3.5 V8 to minimum, co powinno być pod maską, ponieważ słabsze jednostki mogą nie zapewnić wystarczającej dynamiki przy takiej masie.
fot. Hanna Rosińska