Miałem okazję przetestować BMW serii 3 z 2006 roku o typoszeregu E91. Od razu powiem, że do tej pory nie sądziłem, że w średniej wielkości kombi (4,5m) można poczuć sportowe emocje i satysfakcję z prowadzenia tylnonapędowego samochodu. Właśnie, sportowe emocje. Można je poczuć w takim, mniejszym BMW serii 3, ponieważ seria 5 i 7 są bardziej nastawione na luksus i wygodę.
Stylistyka BMW od zawsze jest bardzo podobna i charakterystyczna, chociaż z generacji na generację jest ona delikatnie modyfikowana. W E91 w oczy rzuca się znacznie łagodniejsza linia nadwozia w porównaniu do poprzednika, czyli E46. Z przodu rzuca się w oczy złośliwy uśmieszek, a także nerki, których górna krawędź otwiera się razem z maską. Światła testowanego przeze mnie egzemplarza nie posiadają ringów, ale to zależy od wersji. Mimo braku charakterystycznych świetlnych okręgów w reflektorach można zauważyć, że odbłyśniki nawiązują do nich kształtem. Na masce widać dwa przetłoczenia i jest to kontynuacja tego „uśmiechu” z przodu. Patrząc z boku na samochód da się zauważyć to, że jest to już model produkowany w erze ściętych tylnych klap. Ciekawostką stylistyczną jest lekko podcięty tylny zderzak, który może ułatwić parkowanie przy wyższych krawężnikach. Felgi testowanego egzemplarza mają bardzo ciekawy wzór, ponieważ na pierwszy rzut oka są one pięcioramienne, ale po zwróceniu na nie uwagi widać, że są ażurowe w taki sposób, że tak naprawdę mają dziesięć ramion. Z tyłu można zaobserwować element charakterystyczny BMW E91 sprzed faceliftingu, czyli wyraźnie oddzielone światło wsteczne i kierunkowskazu od stopu i pozycyjnych. Zderzak tutaj jest ciekawie wyprofilowany, ponieważ sprawia wrażenie posiadania małego dyfuzora na dole, ale jest to zaledwie przetłoczenie. Bagażnik E91 jest bardzo przestronny i można ten samochód z czystym sumieniem nazwać rodzinnym. Tylna klapa ma gadżet charakterystyczny dla BMW w nadwoziu Touring, czyli osobno otwieraną tylną szybę. W tym egzemplarzu zaskoczyło mnie to, że ta opcja działała, ponieważ często są z tym problemy, a mało kto to naprawia, ponieważ rzadko się z tego korzysta.
Wnętrze jest bardzo wygodne i z czystym sumieniem powiem, że jest najlepiej zaprojektowane ze wszystkich, z których miałem okazję korzystać. Zegary są bardzo czytelne i dostarczają w sposób bardzo przystępny dokładnie te informacje, które interesują kierowcę. Prędkościomierz do 260km/h i obrotomierz do 5,5 tys. obr./min są bardzo przejrzyste i posiadają piękne, bursztynowe podświetlenie. Moim ulubionym elementem deski rozdzielczej jest ekonomizer, umieszczony w tarczy obrotomierza. Klasyczne wyskalowanie to do 20l/100km spalania chwilowego i w przypadku silnika diesela skali nie brakuje, ale przy jednostkach benzynowych – już tak. Na konsoli środkowej, lekko zwróconej w stronę kierowcy, znajduje się radio odtwarzające płyty CD oraz kabel AUX. Poniżej znajduje się panel dwustrefowej klimatyzacji, która działa bez zarzutu. Jeszcze pod nią znajdziemy dwa przyciski, których obecność nie jest już tak oczywista. Mam tutaj na myśli trzystopniowe ogrzewanie przednich foteli. Przed pasażerem znajdują się sprytnie ukryte uchwyty na kubki, które są bardzo dobrze skierowane zarówno w stronę kierowcy, jak i pasażera. Zaskoczyła mnie tutaj dźwignia kierunkowskazów, a dokładniej jej działanie. Klasycznie po lekkim szturchnięciu uruchamia się potrójne mrugnięcie, ale po szturchnięciu z wyczuwalnym kliknięciem włącza się stały kierunkowskaz, który odbija od razu po skręcie, ale dźwignia pozostaje poziomo. Gdy wsiadłem za kierownicę i ruszyłem poczułem się jakbym znał ten samochód jak własną kieszeń. Na początku muszę pochwalić układ kierowniczy, który działa trochę opornie, ale bardzo dokładnie. Nawet mały ruch kierownicą wystarczy, aby precyzyjnie zmienić kierunek jazdy. Na dodatek układ kierowniczy daje kierowcy bardzo czytelną informację zwrotną o tym, co się dzieje z przednimi kołami. Fotel zapewnia bardzo dobre trzymanie boczne, oraz nie męczy w czasie jazdy. BMW ma bardzo ciekawe zawieszenie. Co jest w nim takiego ciekawego? Podczas jazdy po wybojach sprawia wrażenie bardzo miękkiego i tłumiącego wszystkie nierówności. Na równym asfalcie i podczas bardziej dynamicznej jazdy zmienia całkowicie swój charakter i sprawia wrażenie sztywnego i sportowego. Jest to bardzo ciekawe, ponieważ nie jest to zawieszenie adaptacyjne, tylko zwykłe z kolumnami McPhersona z przodu i „systemem o architekturze MultiLink” z tyłu. Tylne zawieszenie jest typowym dla BMW zawieszeniem wielowahaczowym.
Silnik, który znajduje się pod maską testowanego przeze mnie egzemplarza to czterocylindrowy, wzdłużny diesel o pojemności 2.0. Jednostka ta ma już rozbudowane oznaczenie, czyli M47D20TU. Generuje ona 150KM oraz 340Nm. Na asfalt przenosi je sześciostopniowa przekładnia automatyczna, która jest jedną z lepszych, z jakich korzystałem. Biegi są odpowiednio zestopniowane oraz sama skrzynia jest bardzo dobrze zaprogramowana. Nie szarpie ani po gwałtowniejszym dociśnięciu gazu, ani po odpuszczeniu go. Przełożenia dobiera niezauważalnie, ale w tak odpowiednich momentach, że nawet ja, jako antyfan takich przekładni, mógłbym jeździć takim zestawem na co dzień. Moment obrotowy jest dostępny już przy bardzo niskich obrotach, a to w połączeniu z bardzo szybko reagującą skrzynią biegów idealnie sprawdza się zarówno w mieście podczas szybkiego włączania się do ruchu, jak i podczas wyprzedzania na trasie. Cały ten układ napędowy w połączeniu z całym samochodem ma jedną poważną wadę: w ogóle nie czuć tu prędkości. Takie E91 waży 1505kg, co czuć w czasie jazdy, ale w pozytywnym znaczeniu. Ta masa daje poczucie bezpieczeństwa oraz przyczepności na drodze. Osiągi tego zestawu nie są oszałamiające, ponieważ sprint do 100km/h zajmuje mu 8,7s. Prędkość maksymalna jest na bardzo dobrym poziomie, ale mało gdzie da się bezpiecznie pojechać 220km/h, a o legalności tego manewru nie wspominając. Całość rekompensuje bardzo dobre spalanie. W mieście 320d potrzebuje 8,0l/100km, a na trasie zaledwie 4,6l/100km. Oczywiście, jeśli będziemy brutalniej traktować gaz, to te liczby będą o wiele większe i bez problemu dwucyfrowe. Spalanie autostradowe w połączeniu z bakiem o pojemności 63l daje zasięg prawie 1400km. Bardzo dobry wynik, nieosiągany przez wiele nowych samochodów.
Podsumowując śmiało powiem, że mimo 14 lat i 320 tys. km na karku ten samochód nie ma praktycznie żadnych problemów, świetnie się prowadzi i daje mnóstwo frajdy z jazdy. To jest jeden z tych samochodów, w których ma się uśmiech od ucha do ucha jadąc nawet tylko 100m po bułki. Bardzo dobrze zestrojone zawieszenie połączone z bezpośrednim układem kierowniczym zapewnia precyzyjne prowadzenie, a silnik, którego parametry są idealnie dopasowane do masy pojazdu wraz z automatem zapewnia płynność i dynamikę jazdy.